sobota, 12 października 2013

[W pogoni za Księżycem] Rozdział II "Nowy"

Rozdział II

Nowy

      Midori i Norie weszły do liceum. Atmosfera była hałaśliwa i wesoła. Jednak gdzieś tam dalej była duża grupa, jakby otaczała kogoś. Z ciekawości Midori poszła tam, a Norie podreptała za nią.
       -Co się dzieje? -Zapytała się.
Z tłumu wychylał się inny chłopak o ciemnozielonych włosach. Spojrzał na dziewczyny.
       -Oh, Midori i Norie! -rozpoznał. -Nie wiecie? Nowy przypadł. –odpowiedział.
      Na te słowa Midori przepychała się przez tłum. Ujrzała chłopaka o granatowych włosach. Twarz miał delikatną, dobrze umieszczone rysy i miał duże siwo-białe oczy. Białą koszulkę miał trochę rozpiętą, gdyż było gorąco. Siedział po turecku na ławce. Norie znalazła się obok Midori i rzuciła okiem na nowego chłopca.
       -T-trafionaa! -zakochała się i objęła siebie.
Chłopak podniósł głowę i spojrzał na czarnowłosą.
       -Kami ga kuroi... Midori no me... Warkocz po prawej stronie z koralikiem... -opisał dziewczynę i gwałtownie wstał i podszedł do Midori. Wyciągnął dłoń. Na ten widok reszta grupy zamierała w szoku.
        -Jestem Izanagi V. Kobayashi. -przedstawił się i wyciągnął dłoń.
Zaczerwieniona dziewczyna zacisnęła dłoń.
       -M-Midori. Anzu ci powiedział o mnie?
       -Tak, oprowadzisz mnie po szkole? -zapytał się.
       -T-tak, jasne. -odpowiedziała i zaprowadziła go do biblioteki.
Dziewczyny stały poirytowane i patrzyły na nich.
       -Wpadła mu w oko! -zawołała jedna.
       -Szczęściara... -szepnęła ze zdziwieniem.
       -Zapraszałam jego kilka razy... -inna zacisnęła pięść. -Nie chciał ze mną się spotykać...
Po tym całym lamencie Norie się zaśmiała i położyła dłoń na ramieniu koleżanki.
       -Z czego się śmiejesz, Norie? -zwróciły się dziewczyny.
       -Haha, przepraszaam. To robota Anzu. -odpowiedziała.
       -Nasz kapitan i przewodniczący? -zamierały dziewczyny.
      -Ta, powaga. –potwierdziła Norie poważnymi oczyma.
Dziewczyny smętnie spuściły oczy. Miały już się rozejść, ale pojawiła się niespodziewana osoba.
       -Cześć dziewczynyy~. –wołał głos.
Dziewczyny stanęły i się zorientowały. Jednej drgał brew.
       -Ten głos… -powiedziała.
Norie poderwała się i odwróciła się. Zobaczyła postać ubraną w mundurek szkolny, również miała rozpiętą koszulę. Nosił okulary i miał spostrzegawcze oraz orle niebieskie oczy. Miał czarne wygładzone włosy. Prawie wszędzie miał trochę mięśni. W ręku trzymał czerwoną książkę.
       -A-Anzu! –zauważyła.
Oczy Anzu zaświeciły czerwienią.
       -Mam nadzieję, że nie przeszkodzicie im… -syknął.
       -H-hai… -dziewczyny zlały się potem denerwowania.
Zaraz twarz Anzu przybrała miłego chłopca i zmrużył oczy.
       -Świetnie~! –klasnął i odszedł.
Dziewczyny patrzyły jak on odchodzi.
       -On jest straszny. –powiedziała czerwono-włosa.
       -A nie jest? –poległy inne dziewczyny.

*

      Midori zaprowadziła Izanagi na salę gimnastyczną. Pokazała jakie są sprzęty.
       -Nawet dobre warunki na treningi sztuk walk. –stwierdził.
       -Trenujesz sztukę walki? Jaką wybrałeś? –zapytała zaciekawiona.
       -Na razie trenuję aikido i eskrima. –odpowiedział.
       -Nieźle, Anzu też trenuje sztuki walk. –powiedziała i wzdrygnęła się na słowo szaleńca.
       -Czyżby ten Anzu wydaje się za bardzo przerażający? –zastanowił się. –Rozmawiałem z nim i wydawał się w porządku.
Midori zaśmiała się cicho i położyła dłoń na jego ramieniu.
       -Nie znasz jeszcze dobrze Anzu. –powiedziała szorstko.
Izanagi mrugnął oczami.
       -Domyślam się. –powiedział i rozejrzał się po sali gimnastycznej. –Jest ogromna... -zachwycił się.
       -To prawda. –potwierdziła Midori.
      Zadzwonił dzwonek na lekcje. Midori zaprowadziła kolegę do szafek, gdzie chowają swoje książki i plecaki. Pokazała jemu gdzie jest jego szafka i nauczyła go otwierać. Potem Midori wzięła rzeczy i poszli razem do klasy. Mieli lekcję z wychowania do życia w rodzinie.
       -Wychowanie do życia w rodzinie? –zarumienił się Izanagi. –Już się nasłuchałem wiele rzeczy…
Midori znała te krępujące uczucia.
       -Lepiej nic nie mów. –prosiła.
Inni już siedzieli w ławkach, została tylko dwójka.
       -Spóźniliście się. –wspomniała nauczycielka.
       -Proszę wybaczyć, oprowadziłam kolegę po szkole. –przeprosiła Midori.
       -Aaa… Ty jesteś tutaj nowy, prawda? –zwróciła się do chłopca z granatowymi włosami.
       -Hai. –odpowiedział. Midori usiadła do ławki.
       -Przedstaw się. –poprosiła uprzejmie nauczycielka.
       -Nazywam się Kobayashi Izanagi. Pochodzę z Blue Valley, ale się przeprowadziłem do tego miasta Whitewood. Miło mi was poznać.
Nauczycielka zapisała jego nazwisko na tablicy.
       -Świetnie, zajmij miejsce za Midori. –powiedziała z prośbą. Izanagi poszedł i usiadł do swojej ławki. Wyglądał na rozluźnionego. Belfer zapisała temat w dzienniku i sprawdziła obecność. Wszyscy byli. Rozpoczęła więc lekcję.
       -Dzisiaj będziemy mówić o miłosnych stosunkach między kobietą a facetem. Dostaniecie karty pracy gdzie napiszecie jakim waszym zdaniem jaka musi być kobieta i jaki mężczyzna do tworzenia idealnej miłości. –powiedziała. –Chodź Midori, rozdaj karty pracy. -przywołała ją
      Midori wstała i odebrała paczkę kart. Zaczęła rozdawać i pech chciał, że się potknęła o plecak koleżanki Pen. Z zaskoczeniem poleciała do przodu i płasko wylądowała na podłogę. Kartki wysypały się. Właścicielka plecaka zrobiła się czerwona i spojrzała na nią przepraszająco. Paru w tyle chichotało. Midori przekręciła się.
       -Ita… -pomasowała kolano i zaczerwieniła się.
Ktoś przystanął przed nią. To był Izanagi. Trochę pochylony wyciągnął do niej rękę.
       -Wszystko w porządku? –uśmiechnął się uprzejmie.
Midori złapała za męską silną dłoń.
       -T-tak. Dziękuję. –jęknęła. Izanagi ciągnął i pomógł jej stanąć. Spojrzał na jej kolano.
       -Masz trochę rozcięte kolano, pozwól, że się zajmę twoją raną. –zauważył i posadził ją na krzesło. Podwinął nogawkę i sięgnął z plecaka opatrunki. Zabandażował ranę.
       -Nosisz ze sobą apteczkę? –zdziwiła się Midori.
       -Cóż, w końcu trenuję sztukę walki. Czasem zranię sobie coś. –odpowiedział. –Gotowe. –rozwinął nogawkę. -Pozwól, że skończę za ciebie rozdawanie. –poprosił i pozbierał kartki.
       -Dz-dziękuję… -zdziwiła się Midori.
      Izanagi przeszedł klasę rozdając kartki delikatnym i falującym krokiem. Był bardzo zadowolony z pełnieniem obowiązku. Dziewczyny patrzyły na niego jak uwodzone… Chłopcy podziwiali jego.
       -Oh, jaki ty jesteś miły. –wzruszyła się nauczycielka i otarła oko. –No to zaczynajcie ćwiczenia.

*

      Po lekcji z wychowania do życia w rodzinie Midori zaprowadziła Izanagi do stołówki. Zamówiła colę. Usiedli do stolika w prawym rogu stołówki. Te miejsce było przyjemne, gdyż było mnóstwo przyjaznych ludzi, ściany były pomalowane na zielono z czarnymi wzorkami kwiatów i drzew. Pod ścianą stały szafki z książkami i gazetami. Grał też telewizor. Teraz nadawał wiadomości.
      Midori ulżyło i rozsiadła się wygodnie na krześle. Popijała colę z lodem. Izanagi też był spragniony i wypił trochę napoju.
       -Dziękuję ci bardzo, za to co zrobiłeś dla mnie. –podziękowała.
Izanagi podniósł siwe oczy i spojrzał na nią.
       -Drobiazg. W końcu mnie oprowadzasz po szkole. –odpowiedział z uśmiechem.
Midori również się uśmiechnęła. Przysunęła się bliżej do stolika.
       -Możesz mi powiedzieć czemu się przeprowadziłeś? –zapytała się z ciekawości.
       -Przeprowadziłem się, ponieważ pokłóciłem się z rodziną. Jeszcze tutaj podoba mi się system szkolenia na łowcę. –odpowiedział.
       -Uciekłeś z domu? –zdziwiła się i była chętna dalszego słuchania.
       -Tak jakby. –odpowiedział śmiało. –Mam już dość krzyków mamy… -zbladł na to. –Przez nich nie mogłem sam podjąć decyzji i nie byłem szczęśliwy. Więc odszedłem bez słowa. Nic im nie powiedziałem. Już nie obchodzi mnie to, czy mnie szukają.
       -Współczuję. Ja mieszkam tylko z mamą, a mój ojciec zmarł zanim się urodziłam. –powiedziała Midori. –Z mamą niezbyt mogę rozmawiać. Ma złamaną psychikę i nie może dojść do siebie. Musiała bardzo przeżyć śmierć taty, choć nie wiem jak tak naprawdę było. Nikt nie chce mi powiedzieć o tym.
       -Przykro mi. –współczuł Izanagi. –Mam nadzieję, że kiedyś się dowiesz. Ważne, że ci zależy na tym. –powiedział i dodał delikatny uśmiech.
Do ich stolika dobiła inna dziewczyna z miedzianymi włosami.
       -Ohayo, Midori! –powitała. –O czym rozmawiacie? –zapytała się i usiadła.
       -Nic takiego, Norie… -odpowiedziała Midori. –Już oprowadziłam Izanagi.
       -A-ah! –przypomniała. –I jak ci w naszej szkole? –zwróciła się do niego.
       -Bardzo dobrze się w niej czuję. –odpowiedział.
       -A właśnie, słyszałam o twoim małym wypadku. –powiedziała do Midori. –Co się stało?
Czarnowłosa i Izanagi się zaczerwienieli.
       -N-nic wielkiego. –odpowiedziała. –Rozdałam karty i potknęłam się o durny plecak Peny. No i poleciałam do przodu. Padłam płasko na podłogę i rozcięłam sobie kolano. Izanagi pomógł mi wstać i zabandażował ranę.
       -Łał! –zaświeciły się oczy Norie. –Szkoda, że jestem w innej klasie! –stwierdziła.
       -Widzę, że... dobrze wam się powodzi. –powiedział inny męski głos. Ktoś podszedł do ich ławki.
Dziewczyny jeżyły się na ten głos. Midori odsunęła się od stolika gwałtownie. Izanagi siedział niewzruszony.
       -A-Anzu! –wykrzyknęła imię.
       -No co? Jeszcze nic wam nie zrobiłem. –uśmiechnął się szyderczo. –Bardzo się cieszę, że to zrobiłaś dla mnie, Midori.
       -Dla ciebie? –kropla potu spadła po skroni Midori.
       -Aha, i Izanagi. Masz się zgłosić do dyrektora szkoły. Ma parę pytań do ciebie. –zwrócił się do niego.
       -Dobrze. –zgodził się. Wstał, wziął plecak i poszedł.
      Midori pomachała mu na powodzenia. Izanagi odpowiedział podnosząc dłoń. Norie odciągnęła Anzu od stolika. Najwyraźniej chciała jego o coś zapytać.
       -Specjalnie ją przybliżyłeś do Izanagi? –zapytała się.
       -Jakby to powiedzieć… raczej tak. –odpowiedział spokojnie.
       -Dlaczego? –żądała odpowiedzi.
       -Ponieważ zauważyłem, że Midori jest coraz bardziej samotna. –odpowiedział szczerze i mrugnął orlimi oczami. –Chciałem jej towarzyszyć, ale z powodu mojego obowiązku nie mam czasu.
Norie była zdziwiona.
       -Uważasz, że ona była… samotna? –zasmuciła na tą wiadomość.
       -Tak, wiele razy ją widziałem siedzącą samotnie na murku, w parku, nawet w lesie. Ty cały czas leciałaś na chłopaków i się bawiłaś. Ja trenowałem z moim kumplem. A Midori nikogo nie miała. Nawet z matką nie może rozmawiać. –wyznał. –Jest mi jej żal. Ona naprawdę jest fajną dziewczyną.
       -Nie wiedziałam… -przyznała się smutno Norie. –Co?! Wszystko mi powiedziałeś?! Zawsze ci się śpieszyło i ukrywałeś swoje zdania. –zauważyła.
Anzu uśmiechnął się i poprawił okulary.
       -Cóż… teraz byłem szczery i złagodniały. –przyznał się. –Po prostu ulżyło mi widząc szczęśliwą Midori. -odwrócił się na pięcie i wyszedł z stołówki.
       -Człowieku… -zdziwiła się Norie i patrzyła jak Anzu odchodzi.
Czarnowłosa wstała i podeszła do niej.
       -O czym rozmawialiście? –zapytała się.
Norie uśmiechnęła się do niej.
       -Nic takiego. Cieszę się, że zaprzyjaźniłaś się z Izanagi. –odpowiedziała.
       -Serio? –mrugała oczami z zapytaniem Midori.
      Rozległ się głośny dzwonek. Dziewczyny zbierały się na kolejną lekcję. Midori myślała o Izanagi i na jej twarzy pojawił się uśmiech. Pomasowała kolano. jeszcze ją bolało. Wyglądała na szczęśliwą, że już ma kogoś, na kogo może liczyć. Może jego gdzieś... zaprosi?

Coś w tym deseń :) Gdzieś znalazłam i fajnie tu pasuje.
____________________ . ____________________

Pogaduszki

-Łooo, Midori. Musiałaś być w strasznej sytuacji kiedy leżałaś na podłodze. -śmiała się Norie.
-Zamknij się! -krzyknęła Midori. -Nie moja wina.
-Ładne to było, kiedy Izanagi się zajął tobą... -wspomniał Anzu.
-Anzu, ty też? -zauważyła Midori.
-Naprawdę to było ładne... -potwierdziła Zuzia (ja ;P).
-... -zabrakło Midori słów.
____________________ . ____________________

Słownik

Kami ga kuroi - czarne włosy
Midori no me - zielone oczy
Hai - Tak
Ita! - Auć!, również znaczy deska ;P
Aikido - japońska sztuka walki skodyfikowana przez Morihei Ueshibę pod koniec dziewiętnastego i na początku dwudziestego wieku.   FilmAikido vs Karate - porównanie (aikido to ten z czarna "suknią", karate cały biały), Aikido też można robić na kolanach ;)
Eskrima (Escrima) - filipińska sztuka walki jednym lub dwoma lekkimi kijami, ale także zawierająca formy bez użycia broni (nauczane dopiero na zaawansowanym poziomie). Film
____________________ . ____________________

No i mamy drugi rozdział za sobą. Jest troszkę dłuższy i tak ma być! ;) Następny rozdział być może będzie za tydzień. Czekajcie! Życzę miłego wieczoru!

Aha, prawie bym zapomniała... U góry jest nowa rubryka "W pogoni za Księżycem". Znajdziecie tam linki do opublikowanych rozdziałów, opisy bohaterów i pojawią się ich twarze narysowane w stylu mangi... ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz